Aloha, krewniacy! :D
A więc przejdę do meritum, a właściwie pytania, które zastosowałam na początku dzisiejszej notki. Tak dzisiaj mnie jakoś natchnęło podczas rozmowy z pewną osóbką i tu mam na myśli pewną Paulinę S. ona będzie wiedziała, że to o nią chodzi. Także natchnęłaś mnie kochana. Dzięki naszej dziejszej rozmowie na messengerze doszłam do odpowiedzi na pytanie, które sama wielokrotnie sobie zadawałam. I ją mam..
Po pierwsze mam słabość do kosmitów, ale to nie jest akurat nic odkrywczego.
Po drugie uwielbiam filmy animowane, kreskówki i trochę taki duży dzieciak ze mnie.
Po trzecie dopiero teraz zauważyłam, że dość sporo łączy mnie z postacią Lilo. Nie uwielbiam Elvisa Presleya, nie mam psa mutanta, a właściwie mam. Bo tak mówię na mojego Bobika, jednak nie do tego zmierzam. Dostrzegłam jednak coś na co wcześniej nie zwracałam uwagi. Pamiętacie Martę i zgraję jej zombie koleżanek powtarzających za nią magiczne 'taaak'? No więc te kilka dziewczynek zawsze nazywało Lilo pewnym synonimem 'Świrlo' lub 'Świruska' może ja w latach szkolnych nie byłam określana takim mianem, ale dość podobnym. Dość spora rzesza moich rówieśników odbierała mnie właśnie za dziwną osobę bo słuchałam innej muzyki, bo oglądałam inne seriale niż oni. Bo wychowałam się w polach, bo byłam wychowana na zupełnie innych zasadach niż oni. Nie uciekałam z lekcji, nie paliłam, nie piłam ani nic odkrywczego nie odwalałam. Byłam zupełnym ich przeciwieństwem. Nie twierdzę, że nie miałam nic za uszami, ale jednak. W ich mniemaniu byłam taką cichą wodą.. Jednak każda cicha woda brzegi rwie więc.. Doszłam do wniosku, że ludzie tak naprawdę nie chcą nas poznać. Nie chcą zrozumieć drugiego człowieka. Inność jest dla nich czymś strasznym. Czymś co ich odpycha od nas. Kiedyś się tym przejmowałam, ale teraz dopiero zaczęłam doceniać to kim jestem i to do czego dążę. Niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że nie chcę stać się taka jak inni ludzie. Chcę podążać za swoimi wartościami bez względu na to jakie zdanie odnośnie tego mają inni, ale to nie oni będą żałowali jak przeżyli życie tylko ja, że nie przeżyłam go tak jak chciałam, a przeżyłam tak jak inni chcieli. Ludzie mają ten do siebie problem, że uwielbiają sterować życiorysem innych, ale życie to nie simsy i nie mamy wpływu na decyzje innych. Możemy ich gdzieś popchnąć durnym słowem, ale to od nich zależy tak naprawdę co zrobią. I to chyba chciałam przekazać w tym długim monologu. Jednak pominęłam kwestię przyjaciół.. Lepiej jest mieć kilku prawdziwych i postawić na jakość niż ilość. Lilo nie raz chciała aby Marta i dziewczynki ją polubiły, ale za każdym razem dochodziło do niej, że lepiej jest mieć jednego Sticha za przyjaciela niż 5 fałszywych przyjaciółek, które będą ją akceptować za to co im może dać niż za to jaką jest..
I tym krótkim zdaniem zakończę mój post. Pozdrawiam, M. ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz