środa, 25 kwietnia 2018

Bajki z dzieciństwa.



Nie wiem jak wy, ale ja..

Wychowałam się właśnie na filmach animowanych produkcji Walta Disneya. Ostatnio mam trudny okres i najwidoczniej stres rozładowuję wracając do tego co kiedyś w jakiś sposób dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Jedni rozładowują emocję w alkoholu, fajkach. Ja go rozładowuję trochę inaczej. Oglądam filmy komediowe lub po prostu animowane. To nie jest tak, że cofam się w rozwoju. W porównaniu do innych znajduję trzeźwy sposób aby odbić od siebie wszelkie negatywne emocje. To przecież nic strasznego. Z resztą w każdym z nas pozostał element tego małego zagubionego dziecka, które odpychaliśmy goniąc za dorosłością tylko akurat ja od zawsze powtarzałam, że nie chcę szybko dorosnąć. Nigdy za tym nie goniłam i nie żałuję. Dzięki temu miałam piękne dzieciństwo i nie będę ukrywała, że za tym mega bardzo tęsknię, ale pragnę pewną kwestię podkreślić. Tęsknię za dzieciństwem nie za szkołą. Wiele osób w tym nauczyciele, rodzina i inni starsi ode mnie ludzie zawsze mi powtarzali, że jak skończę szkołę to będę za nią tęsknić. Mylili się. Nie tęsknię. Jak dla mnie to najgorszy okres w moim życiu. Gdyby nie fakt, że po tych kilku godzinach katorgii wracało się do domu i spędzało się go w taki sposób jaki chciało to myślę, że nie jedna z naszych jednostek by zwariowała.

Jednaejdę do kolejnej kwestii, a mianowicie produkcji, które ostatnio odświeżyłam: Całą serię Lilo i Stich, Mój brat niedzwiedź i oglądnęłam coś czego nigdy wcześniej nie oglądałam. Akurat to film animowany z 2002 roku. Film, który podobno Walt Disney zaliczył jako finansową porażkę mimo wielu pozytywnych opinii na filmwebie i zamiłowania do tej produkcji kolejna część się nie pojawiła. Wiecie co mam na myśli? Planetę skarbów. Jeśli macie gorszy okres w życiu, a tak jak ja nigdy wcześniej tego nie oglądaliście to powinniście to nadrobić bo jak na moje zdanie to pozycja godna polecenia. Dlaczego? Pozwolę sobie zacytować pewną opinię jednego z użytkowników filmwebu. 

Recenzja z filmwebu pewnego użytkownika:
''W skrócie, "Planeta skarbów" okazała się bardzo udaną wariacją książki Stevensona, którą w dzieciństwie czytałem z wypiekami na twarzy pod kołdrą z latarką - dokładnie tak samo, jak czyni to młody protagonista filmu w pierwszej jego scenie. Twórcy puszczają oko do domorosłych widzów, którzy, jeżeli podejdą do filmu z dystansem, odnajdą w nim dla siebie wiele rozrywki i wspomnień. Do największych zalet produkcji należy fantastycznie wykreowany steampunkowy świat, który zachwyca widza z każdą minutą projekcji oraz wypełniająca go bardzo barwna feeria postaci, z których każda jest ciekawym wariantem postaci z książki. Najbardziej obrazowym tego przykładem jest postać Johna Silvera (pirata z drewnianą nogą) i jego papugi, którzy po steampunkowej obróbce w filmie przybierają postaci cyborga i "morphy'ego"- latającej ektoplazmy która, wzorem papugi, naśladuje wszystko to, co ją otacza, przybierając dowolny kształt. Scenariuszowo robota została wykonana rzetelnie, ale jednocześnie też, pod względem konstrukcyjnym, bez nuty oryginalności. Schemat historii jest nie tyleż może oklepany, o ile sprawdzony, taki sam jaki właśnie istnieje już w setkach innych filmów, z tą różnicą, że tu dorzucone są gdzieniegdzie uproszczenia dla młodszych widzów (jednak krokiem za daleko wydaje się być pokazanie tworzącej się więzi pomiędzy protagonistą a Johnem Silverem w sekwencji muzycznej, do tego bardzo prostacko wręcz przeplatanej ze wspomnieniami protagonisty z dzieciństwa, w których to jego ojciec opuszcza dom). Dialogi napisane zostały dobrze, wątki humorystyczne bawią, wątek emocjonalny może nawet i co niektórych wzruszy, wszystko jest jak trzeba. Na minus, poza już wspomnianymi uproszczeniami, trzeba też wspomnieć o zupełnie irracjonalnym zachowaniu bohaterów w kilku momentach, które psują nieco przyjemność płynącą z odbioru filmu. Jednak te drobne wady wydają się mało ważne, gdyż historia o steampunkowych piratach poszukujących planety skarbów zawiera w sobie przede wszystkim hektolitry magii, która leje się z ekranu na widza z siłą wodospadu. Zdecydowanie jedna z najlepszych bajek Disneya, bardzo niesłusznie dziś zapomniana i niedoceniona.''

Ja sama bym lepiej tego nie ujęła. Dlatego pozwoliłam sobie to zacytować. Od razu podkreślam, że tekst na niebiesko jest tekstem autorstwa użytkownika o nazwie: kosobi, nie moim. Nie jestem jeszcze tak utalentowana aby zaarecenzować film, bajkę czy inną produkcję aż w tak dobitny sposób jak zrobił to on. Może kiedyś osiągnę ten sam poziom. Teraz jednak zmienię temat mojego postu bo wczoraj też obejrzałam dwie części 'Mój brat niedzwiedź' i jestem pewna, że nie tylko ja wracałam do tej super produkcji. Powinnam skończyć to na tych słowach, ale chciałabym zacytować wam pewien cytat właśnie z tego filmu.



i kilka cytatów akurat podkradniętych z pewnego fanpejdza na fejsbuku. Też bardziej w formie cytatu.

Tuke: Ej, uważaj, prowadzę!
Rutt: Dasz mi potem spróbować?
Tuke: Trzeba mieć kwalifikacje, ty się lepiej patrz i ucz, dobra?
Rutt: A ja to koniecznie muszę tak zwisać? Wygląda jakbyś mnie upolował!


(...)

Rutt-Co słychac, misiek?
Tuke-Znalazłeś kolegę?
Rutt-Widze ,że znalazłeś sobie braciszka.Słodki malec.
Kenai-Właściwie to...
Rutt-Taki jeden no myśliwy nas goni,więc pomyśleliśmy nie żeby no z wami trochę pobyc.
Tuke-Lepiej się poznac,
Rutt-A gdyby się naprzykrzał ....
Tuke-To go zjesz!
Rutt-No właśnie taki mamy plan.
Kenai-Ale przecież zgubiliśmy go koło lodowca.
Rutt-A!To te ślady to taka zmyłka?
Tuke-Nieźle to wymyślili.

(...)

Ci których raz pokochaliśmy zostają z nami na zawsze. / ojciec Nity.

(...)

Kenai-Ja nie jestem niedźwiedziem ,jestem człowiekiem.
Rutt-A kto mówi że jesteś ? My też nie jesteśmy łosiami.
Kenai-Naprawdę?
Rutt-Pewnie my to te hopsasa wiewióreczki.
Tuke-Jasne no znaczy się on jest taki bardziej wiewiórek ,a ja to taki bardziej rosomak .Ma się te kły!
Rutt- Uważaj on gryzie.




Pewnie post byłby bardziej ogarnięty, ale niestety czas mnie goni bo za chwilę wychodzę do pracy, a jednak chciałabym dodać już dzisiaj ten post bo jak zostawiam w trybie roboboczym to ostatecznie on nigdy nie ujrzy światła dnia. Także! Do następnego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz